Recenzja ksiazki „Moja Wyspa Bali” Urszuly Ewertowskiej z Dolnego Slaska

Rozwój zainteresowań czytelniczych u dziecka rozpoczyna się w domu. Rodzice sami korzystający z książek i czasopism potrafią przekazać te zainteresowania także swoim dzieciom. Proces ten inicjuje wspólne z dzieckiem przeglądanie ilustrowanych książeczek i czasopism dziecięcych, czytanie dziecku interesujących baśni i opowiadań, czytanie z nim na zmianę, w miarę opanowywania przez dziecko techniki czytania niezbędnej do samodzielnego korzystania z dostępnych wytworów kultury literackiej. Wraz z rozpoczęciem nauki szkolnej zaczyna wzrastać rola słowa drukowanego i książki jako źródła wiedzy. Stopniowo dziecko z odbiorcy literatury poprzez pośrednika (rodzic, opiekun, nauczyciel ) – staje się odbiorcą samodzielnym, natomiast czytanie, które do tej pory było pojmowane w kategoriach przyjemności, zabawy, staje się obowiązkiem szkolnym, łączącym się z przymusem i oceną. Jest to moment przełomowy dla rozwoju zainteresowań czytelniczych, ponieważ u ucznia, u którego wystąpią trudności w opanowaniu techniki czytania oraz czytania ze zrozumieniem, a co za tym idzie niepowodzenia szkolne, może nastąpić trwały uraz do czytelnictwa. Ważne jest więc, aby, mając na uwadze zarówno kształcenie umiejętności czytania, jak i stopniowe wprowadzenia najmłodszych odbiorców za pomocą słowa drukowanego w ciekawy świat literatury, łagodzić niekorzystne skutki lektury wymuszonej u dzieci mających trudności w czytaniu, natomiast dzieciom, którym czytanie przychodzi z łatwością, dostarczać coraz to nowych bodźców zachęcających do sięgania po książkę. Lekturą, która niewątpliwie może przyczynić się do rozwinięcia u dziecka zainteresowań czytelniczych jest „Moja wyspa Bali”.

W ksiazce opisane sa zabawy lat siedemdziesiątych, umieszczone w realiach współczesnego życia. Dzieci czytając książkę „Moja wyspa Bali”, przenoszą się w świat nierzeczywisty, ale mogącym być realnym, jeśli tylko go sobie same zorganizują. Nie jest to trudne, gdyż książka wskazuje poszczególne kroki, jak to zrobić. Jest swego rodzaju poradnikiem. Książka przeznaczona jest dla czytelnika w wieku od 8 do 12 lat. Treść jej opowiada o dziesięciorgu dzieciach, które organizują sobie miesiąc wakacji na podwórku. Goga, Zuzia, Basia, Bibla (Łukasz), Szafciu, Ewa, Anka, Jola i Andrzej od kilku lat wspólnie spędzają cały lipiec, planując go od pierwszego do ostatniego dnia. Każde z nich jest inne, mają różne problemy, wywodzą się z różnych środowisk, a jednak potrafią stworzyć niesamowitą paczkę. Przygody opisane w książce z rozdziału na rozdział coraz bardziej wciągają czytelnika. Obok opisów zabaw znalazło się miejsce na tajemnice, zazdrość, nienawiść, a nawet miłość. Ta pełna ciepła i humoru opowieść nasycona jest mądrymi radami. Skłania do zastanowienia i refleksji. Jest dobrym materiałem do dyskusji w domu, w szkole. Podczas wspólnego czytania dzieci mają okazję poznać klimat dawnych podwórek, a niektórzy rodzice przypomną sobie, jak to kiedyś było…

Akcja książki toczy się w 2010 roku, a więc w czasach współczesnych, natomiast często odnosi sie wrażenie, że przenosisz się do lat 70tych – 80tych. Niepijący, niepalący i nieprzeklinający bohaterowie współczesnej powieści, mówiący często niepasującym do nich językiem grzecznościowym i we wszystkim słuchający się rodziców kojarza się z ocenzurowanymi książkami czasów PRLu. Prawdopodobnie jest to celowy zabieg autorki, gdyż pisze o tym na okładce książki. Rzeczywiście – ma się wrażenie, jakby na tym podwórku czas zatrzymał się w miejscu i tylko telefony komórkowe, gry komputerowe i cyfrowe aparaty fotograficzne zdaja się przywracać poczucie teraźniejszości. Czy to dobrze, czy źle? Bardzo dobrze, bo autorka stworzyła historię nietuzinkową, inną, od początku do końca utrzymaną we właściwym sobie klimacie, która być może pokaże współczesnemu młodemu pokoleniu, że można w bardzo ciekawy sposób spędzać wakacje na własnym podwórku, bez gapienia się w telewizor, grania w gry komputerowe czy śledzenia najnowszych trendów mody w Internecie.

W trakcie lektury zaczynasz rozumiec, co przekazane zostało między słowami. Dajmy dzieciom możliwość bycia dziećmi. Współczesne pokolenie chłopców i dziewczynek w wieku bohaterów wyśmiałoby zapewne pomysł zabawy w kiczkę czy wyścigu pokoju, w którym ścigają się kapsle. Przecież to nie jest trendy, to uwłacza współczesnym wartościom młodego człowieka… Dzisiejsza młodzież stara się być bardziej dojrzała niż my, dorośli. Czesto myslimy, że okres zabaw dziecięcych kończy się wraz z trzecią klasą szkoły podstawowej. Po niej od razu przychodzi dorosłość. A to nieprawda i w bardzo ciekawy sposób przedstawia to U. Ewertowska. Pokazuje, że można się dobrze bawić w gry i zabawy podwórkowe będąc już w gimnazjum. To żaden wstyd, lecz dobrze spędzony czas wśród przyjaciół. To kupa śmiechu i mnóstwo wspomnień na następne lata. To przede wszystkim dobrze wykorzystany czas młodości.

Jedna dorosla czytelniczka opowiada o ksiazce: „”Moja wyspa Bali” wzbudziła we mnie dawno uśpione wspomnienia moich wakacji. Choć wychowywałam się na wsi, gdzie wszyscy spotykali się na głównej drodze i grali w dwa ognie lub badmintona, w klasy, chłopa lub węża, gdzie wieczorami organizowaliśmy dyskoteki przy ognisku, a rankiem wyruszaliśmy nad jezioro, to jednak wiele łączyło moją paczkę z bohaterami powieści U. Ewertowskiej. Nie jestem pewna, czy będzie to lektura pożądana wśród dzieci i młodzieży XXI wieku, choć bardzo bym sobie tego życzyła. Mnie książka ta zaciekawiła i wzbudziła mnóstwo przyjemnych wspomnień. Jeśli ktoś z was chciałby powrócić wspomnieniami do lat dzieciństwa, zapraszam do lektury!”

Najnowsze aktualności

Jesteśmy na:

© Fundacja Wolność i Demokracja