„LALKA” – RECENZJA FILMU

 

 

Olga Banit, Kijów

lalka4

Serial Ryszarda Bera (1977)

Po przeczytaniu każdej części powieści „Lalka” oglądałam serial Ryszarda Bera. „Lalka” serialowa, choć przecież rozciągnięta do ponad jedenastu godzin czasu ekranowego, jest wierna fabule powieści Prusa, ale nie trzyma się poddańczo każdej stronicy. Kilka wątków zostało usuniętych, kolejne kilka zmarginalizowanych, by uzyskać odpowiednią dla telewizyjnego medium strukturę. I w tym aspekcie pracy scenariuszowej Aleksandrowi Ściborowi-Rylskiemu oraz Jadwidze Wojtyłło należą się duże brawa, bowiem oddali sedno „Lalki” na kilku różnych poziomach (również polityczno-społecznego klimatu Polski drugiej połowy XIX wieku), jednocześnie pozostawiając widzowi miejsce na własne dopowiedzenia, a nawet odkrycia.

Główny bohater Wokulski w interpretacji Jerzego Kamasa – osobnik niejednoznaczny, introwertyczny, spokojny, choć pragnący emocjonalnego wyzwolenia z rąk ukochanej damy. Cierpiąc miłosne katusze, zmienia się, jak chorągiewka na wietrze na przemian, wierząc w miłość wybranki i wątpiąc w jej uczucie. W jednym jest stały – wierzy w pozytywistyczny sens pracy u podstaw.

Przy okazji Wokulski stanowi zwierciadło, w którym swoje prawdziwe oblicza ukazują wszyscy pozostali bohaterowie. Najważniejszy z nich to stary subiekt, w dużej mierze narrator powieści Ignacy Rzecki – kolejny romantyk, który całe życie szukał swoich marzeń poza rzeczywistością, co zresztą sprawiało, że tak dobrze potrafił się z Wokulskim dogadać. Bronisław Pawlik tworzy tu prawdziwą kreację aktorską, wcielając się w ciepłego, sentymentalnego starca, który ma więcej rozumu w głowie, niż cała wyszydzana w „Lalce” polska arystokracja i, bez którego Wokulski nigdy by nie utrzymał swojego bogactwa. Julian Ochocki – postać również niezwykle ważna. Andrzej Zaorski sprawia, iż to rola wybitna.

Choć Wokulski, Rzecki i Ochocki stanowią najciekawsze figury dramatu, możliwe, że najważniejszą osobą całej opowieści, katalizatorem większości ważniejszych wydarzeń, jest panna Izabela Łęcka (w interpretacji Małgorzaty Braunek). Wedle wielu teorii tytułowa lalka, kobieta egocentryczna, głupio wyniosła, pusta flirciara, która z jakiegoś powodu doprowadza mężczyzn do szaleństwa, jest jednak postacią nieco bardziej złożoną i również tragiczną, choć nie tak jak Wokulski. Łęcka jest bezdyskusyjnie postacią negatywną, ale na pewno nie jednoznaczną. Taki jest jej ojciec, Tomasz Łęcki (znakomity Emil Karewicz), dla którego świat kręci się wokół pieniędzy i jawi w czarno-białych barwach. To odchodzące pokolenie arystokracji, które nie rozumie zmieniających się czasów. Na ekranie towarzyszą mu baron i baronowa Krzeszowscy (również postaci wprowadzające sporo komizmu) oraz zacna prezesowa Zasławska. Wszyscy oni z mniejszym lub większym powodzeniem próbują odnaleźć się w nowym świecie, który powstaje na ich oczach, a Wokulski staje się przypadkowo pośrednikiem, wykonawcą lub wrogiem.

Pragnę dodać, że szczególnie zachwyciła mnie myzyka Andrzeja Kurylewicza skomponowana do tego serialu. Słuchałam jej wielokrotnie. Zapamiętałam przede wszystkim grę akordeonu towarzyszącą spacerowi Wokulskiego po Powiślu, kiedy mijał marne budy biedaków, akordeonistę, zdechłego konia. Ten utwór jest piękny! Smutny, ale bardzo prawdziwy!

 

Film Hasa (1968)

lalka6

Film Hasa zobaczyłam już póżniej, po przeczytaniu książki i obejrzeniu serialu. Film posiada niezaprzeczalne zalety: doskonałą scenografię (architektura starej Warszawy), plejadę gwiazd kina polskiego z najwyższej półki (Beata Tyszkiewicz, Mariusz Dmochowski, Tadeusz Fijewski), znakomitą muzykę Wojciecha Kilara itd.

Mimo to zgadzam się z negatywną oceną tego dzieła. Głównym wątkiem filmu Hasa jest wątek miłosny dotyczący Izabeli Łęckiej i Stanisława Wokulskiego, a właściwie tylko Wokulskiego. Ale podczas gdy u Prusa główny akcent pada na dramat nieprzeciętnie utalentowanej, ambitnej jednostki walczącej o realizację własnej osobowości, talentów i potencjalnych możliwości, to w filmie Hasa Wokulski, mimo podkreślonych atrybutów siły i energii, jawi się przede wszystkim jako romantyczny marzyciel goniący za chimerami. Izabela jest właśnie jedną z takich chimer.

Przede wszystkim jednak w filmie odczuwa się brak wątku związanego z panią Stawską oraz kradzieżą lalki. Największą stratą dla widza jest fakt, iż reżyser nie przedstawił romantycznej sceny w Łazienkach, kiedy to Wokulski rozmawiał ze swą ukochaną. W filmie brakuje wątku dotyczącego Paryża, licznych rozmów Wokulskiego z Ochockim, wątku wynalezienia metalu lżejszego od powietrza, wydarzeń w Zasławku, dalszego toku wydarzeń związanych z miłością prezesowej do stryja Wokulskiego. Prus bardziej zrozumiale ukazał okoliczności śmierci Rzeckiego, co w filmie nie zostało ukazane aż tak wyraziście. Nie ma też ani słowa o losie Izabeli, która to wstąpiła do klasztoru. Zakończenie filmu znacznie różni się od książkowego. Przyznam się szczerze, że bez przeczytania książki trudno jest zrozumieć, o czym tak naprawdę jest ten film.

Nie ma co porównywać dokonania Bera do filmu Hasa, bowiem to dwie różne rzeczy, ale fakt pozostaje faktem, że ponad jedenastogodzinny serial był w stanie szerzej zaprezentować możliwości filmowe drzemiące w ogromnej powieści.

Myślę, że warto najpierw przeczytać książkę, potem obejrzać serial Bera (lub robić to jednocześnie), a na końcu film Hasa, żeby stworzyć sobie własny obraz wszelkich niuansów, wydarzeń, charakterów postaci

Zródła

http://www.filmpolski.pl/fp/index.php?film=121666

http://archiwum.stopklatka.pl/news/recenzja-lalka

http://www.filmweb.pl/film/Lalka-1968-1174/discussion

Najnowsze aktualności

Jesteśmy na:

© Fundacja Wolność i Demokracja